Zapusty w dawnej Polsce

Szlachta hucznie się bawiła, a duchowni i moraliści nazywali zapusty czarcimi dniami…

W dawnej Polsce czas karnawału, liczonego od Nowego Roku lub od Trzech Króli i trwającego aż do Środy Popielcowej, nazywano zapustami i był to czas szczególnie ożywionego życia towarzyskiego. W szlacheckich domach odbywały się wystawne uczty i bale.

Słynne były też staropolskie kuligi. Umawiano się na nie z sąsiadami i konno oraz na saniach odwiedzano dalej położone dwory. Staropolska kuchnia podczas zapustów była wystawna, ale zawierała także proste polskie potrawy, takie jak bigos, gołąbki czy kapustę z grochem. Ze słodkości preferowano zwłaszcza faworki i pączki. W karnawale bawiła się nie tylko szlachta i bogate mieszczaństwo, ale także chłopi.

Bywało szumnie, hucznie, nie miarkowano się w jedzeniu i piciu, co gorszyło duchownych i wszelkich moralistów. Nazywali zapusty czarcimi dniami. Mikołaja Reja gorszyły z kolei maskarady, o których pisał: „W niedzielę mięsopustną kto zasię nie oszaleje, twarzy nie odmieni, maszkar, ubiorów, ku diabłu podobnych sobie nie wymyśli, już jakoby nie uczynił krześcijńskiej powinności dosyć”.

MW