Nauczyciel z powołania

Często podejmuje się dyskurs dotyczący zawodu nauczyciela z tzw. powołania. Realia wskazują jednak, że owo powołanie wywołuje raczej uśmiech politowania niż zrozumienie i empatię.

Nauczyciel z powołania kojarzy się zwykle z osobą, która nie ma własnego życia i całą parę poświęca pracy. Tymczasem praktyka wskazuje, że jedno z drugim niekoniecznie jest tożsame. Podobnie jak i przekonanie, że za efekty nauczania odpowiada tylko jedna strona dialogu nauczyciel-uczeń ­– oczywiście, ten pierwszy.

Nie da się zaprzeczyć, że w tradycyjnym systemie nauczania, jakim jest w zdecydowanej większości polskie szkolnictwo, rola nauczyciela jest dominująca. Na nim spoczywają obowiązki, powinności, a co za tym idzie – właśnie odpowiedzialność za efekty nauczania. O uczniu wspomina się najczęściej w kategoriach jego praw, bo jego obowiązki mieszczą się przeważnie w zakresie stosowania się do regulaminu szkoły. W stosunku do nauczycieli procedur jest znacznie więcej: od procedur oceniania, promowania i klasyfikowania uczniów po programy wychowawcze i profilaktyczne. Rzadko jednak wspomina się w nich o istotnych cechach i czynnikach sprzyjających zaistnieniu stosunku wychowawczego (dydaktycznego), i to zarówno w przypadku wychowawcy (nauczyciela) jak i wychowanka (ucznia). Brakuje takich pojęć jak szacunek, przyjazna atmosfera, zrozumienie, troska i empatia. Czyli pojęć, które generują poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego, które jest nadrzędne w stosunku do zakładanego celu: efektywności nauczania i uczenia się.